Gdy hiszpański entuzjasta flipperów Antonio Ortuño tworzył w 2012 roku swoją pierwszą maszynkę o nazwie Captain Nemo, miałem przeczucie graniczące z pewnością, że na tym jednym modelu się nie skończy.
Słowo ciałem się stało i właśnie przeczytałem na pinballnews, że Antonio wraz z przyjaciółmi z STR Pinball ukończyli prace nad nowym flipperem o nazwie Tokyo Perfect Drift.
Nowy, hiszpański flipper ma cztery łapki, jednopoziomowe pole gy, oświetlenie full LED RGB, tematykę rodem z „Fast and Furious”, dedykowaną elektronikę i CPU oraz monitor LED jako wyświetlacz.
O Antonio Ortuño pisałem już w 2013 roku, a jego zdjęcie z Captain Nemo znajdziecie w książce „Kulka dziką jest 2”.
STR Pinball to spółka z miejscowości Torrevieja na wschodnim wybrzeżu Hiszpanii, na południe od Alicante.
Prowadzą ją Orlando i Cristina, którzy głównie zajmują się restauracją flipperów na hiszpańskim rynku.
Jej pełna nazwa brzmi Servicio Tecnico y Restauracion de pinballs.
Martin Ayub z pinballnews rozmawiał z Antonio na temat genezy tego nowego hiszpańskiego flippera i ten powiedział mu, że z Orlando i Cristiną współpracował już przy produkcji Captain Nemo Dive Again, a ostatnie trzy lata spędził pracując jako programista i tworząc nową wersję wspomnianego wcześniej Kapitana Nemo. Jednak na początku bieżącego roku zdał sobie sprawę, że projekt ten jest zbyt skomplikowany i szybko nie przyniesie spodziewanych zysków, więc skoncentrował się na budowie prostszej, jednopoziomowej gry. W tym celu skontaktował się w lipcu z przyjaciółmi z STR Pinball (Murcja leży dość blisko od Torrevieja) i pozyskał do współpracy Gustavo Díaza znanego pod pseudonimem Lord Hiryu by wspólnie zaprojektować i stworzyć prototyp flippera Tokyo Perfect Drift.
„Było jasne, że będzie to flipper z czterema łapkami, z japońskim motywem i muzyką elektroniczną. Naszym pierwszym wyborem była opowieść science-fiction z robotami i motywem japońskim, ale po rozmowie z Gustavo zrozumiałem, że temat, ten jest bardzo złożony i nie zadziałałby, ponieważ musielibyśmy tłumaczyć zbyt wiele rzeczy. Zatem potrzebowaliśmy prostszego tematu. Ostatecznie wybraliśmy wyścigi driftujących samochodów, które są ogromnie popularne w Japonii i spełniły moje wymagania japońskiego tematu z muzyką elektroniczną.”
Projekt Tokyo Perfect Drift powstał w sierpniu przy pomocy Gustavo, a Antonio choć lubi rampy i wielopoziomowe flippery, tym razem skoncentrował się na prostym polu gry.
We wrześniu rozpoczęły się prace na tzw. whitewood, czyli pozbawionym jeszcze grafiki polem gry oraz wycinanie elementów z poliwęglanu i tworzeniem innych niestandardowych elementów blatu. W międzyczasie Orlando zajmował się produkcją obudowy.
„To pole gry jest wyjątkowe, ponieważ w dniu, w którym go odebrałem z produkcji zmarł mój dziadek. To smutne wspomnienie, ale jednocześnie jest miłe, ponieważ kiedy myślę o tej grze, zawsze wspominam mojego dziadka.”
Kolejne tygodnie twórcy gry spędzili na doskonaleniu pola gry, testowaniu i tworzeniu oprogramowania.
„Dwa tygodnie przed premierowym pokazem flippera były szalone! Gustavo musiał dokończyć grafikę obudowy, Orlando i Cristina okablowywali prototyp i nakładali naklejki na obudowę, a ja musiałem zaprogramować zasady gry – wszystkie zasady! Okablowanie było gotowe w tydzień, ale podczas testowania przełączników i diod LED RGB stwierdziliśmy, że nie działają one zgodnie z oczekiwaniami. Straciłem cały dzień, by rozwiązać problem i naprawić go, ale to już była środa, więc postanowiłem iść na skróty i wyłączyć multiballa. Po kolejnym problemie z cewkami, w końcu uruchomiliśmy program w prototypie po raz pierwszy w piątek o 14:05. Wróciłem do domu, aby kontynuować programowanie do północy, podczas gdy Orlando i Cristina testowali maszynę.”
Premierowy pokaz Tokyo Perfect Drift miał miejsce na początku grudnia w Arcade Museum w Petrer w Hiszpanii.
Zespół ma obecnie wystarczającą liczbę obudów i większość części do wyprodukowania sześciu kompletnych automatów. Poza tym części będą zamawiane na bieżąco i gry będą montowane zgodnie z zapotrzebowaniem bez limitu liczby wyprodukowanych egzemplarzy. Antonio twierdzi, że produkcja rozpocznie się w styczniu, ponieważ większość części zostanie wyprodukowanych lokalnie w Hiszpanii, z wyjątkiem standardowych gotowych elementów, które zostaną zaimportowane zgodnie z zapotrzebowaniem. Wielkość produkcji będzie wynosić 2-3 gry miesięcznie.
Cristina i Orlando (z lewej) oraz Antonio tuż przed premierą flippera Tokyo Perfect Drift
Antonio (z lewej) i Gustavo Diaz
Początkowa cena Tokyo Perfect Drift wynosi 4 395 € (5 000 $ /£ 3 940 ) plus podatek i koszty wysyłki.
Cieszy fakt, że produkcja flipperów powoli odradza się w Hiszpanii. Kraj ten ma duże tradycje w produkcji tych automatów i warto je kontynuować.
Więcej zdjęć na: http://www.tpdpinball.com
Na zakończenie proponuje Wam jeszcze przeczytanie mojego wywiadu z Antonio, jakiego udzielił mi w 2012 roku przy okazji tworzenia swojego pierwszego flippera – Captain Nemo.
Val B.
Kapitan Nemo
„Latem 2009 roku postanowiłem zrobić własnego flippera” – pisze Hiszpan Antonio Ortuño na swojej stronie internetowej. Dla bardzo wielu osób, byłaby to pewnie czcza deklaracja, ale nie dla Antonio. Jak powiedział, tak zrobił.
Jednak skonstruowanie własnej maszynki to nie taka prosta sprawa. Zanim flipper powstał, nasz hiszpański kolega musiał się wiele nauczyć i sprostać ogromnym wyzwaniom.
Jak sam o sobie mówi pochodzi z generacji gier wideo, a we flipperach pociąga go proste, klasyczne wzornictwo pola gry z dwoma łapkami, wielość ramp i loopy. Zapragnął połączyć jak najbardziej się da konstrukcje flippera z zaletami gry wideo. Pomyślał, że 10 calowy ekran LCD wmontowany w środek playfieldu nie odciągnie gracza od zasadniczej gry. Rozwiązanie znane z wideo emulatorów flipperów (przyp. tłum.). Można na nim nie tylko prezentować wyniki i instrukcje gry, ale także gierki wideo w interakcji z kulką.
Prace nad projektem „Captain Nemo” trwały ponad dwa lata i właśnie dobiegają szczęśliwego końca. Gotowy jest prototyp maszynki, a na kilkadziesiąt planowanych do wyprodukowania egzemplarzy można już składać zamówienia. Automat będą mogli zobaczyć na własne oczy polscy uczestnicy wrześniowego turnieju w Madrycie.
Poza wspomnianym monitorem LCD w środku blatu, Captain Nemo ma wiele innych ciekawych rozwiązań. Użyto w nim typowe części Williams/Bally, systemem steruje CPU oparte na typowej strukturze embedded PC, oświetlają go lampki LED, gierki hulają w środowisku Java, oprogramowanie napisano w c++ i jest ono upgrade’owalne poprzez wykorzystanie sieci Wi-Fi, która umożliwia także zdalne prezentowanie wyników w internecie.
Do stworzenia oprawy graficznej tego flippera Antonio udało się pozyskać dwóch uznanych artystów z branży gier wideo: Gustavo Díaz’a (bardziej znany jako Lord Hiryu) oraz Rubén’a Lavado, który zaprojektował szybę.
Skorzystałem z okazji, by zadać Antonio kilka pytań:
V.B.- Czy prototyp Captain Nemo jest gotowy, a jeśli tak, to czy zostanie on zaprezentowany na wrześniowym turnieju flipperów w Madrycie?
A.O. – Skończyłem właśnie pierwszy prototyp (miał swoja premierę na konkursie flipperów w Silla, k. Valencii, w drugiej połowie lipca br.), a teraz pracuję nad zasadami gry aby być gotowym do European Pinball Championship (EPC).
Pracuję też nad ostatecznym prototypem, ale nie wiem czy skończę go do czasu rozpoczęcia EPC, ale próbuję. Różnice między prototypami są małe, drobne korekty na boisku, a chodzi zwłaszcza o jakość druku i pokrycia.
To jest moje pierwsze doświadczenie z flipperami. Zawsze kochałem komputery, (studiowałem informatykę na Uniwersytecie) robotykę i elektronikę, a ten projekt ma dużo z tego. Jednak zmuszony byłem wykonać bardzo wiele innych zadań, bardzo ważnych dla powodzenia tego projektu.
V.B. – Produkcja ma się rozpocząć we wrześniu. Czy możesz powiedzieć, jaka będzie jej wielkość? Tylko 30 zapowiadanych egzemplarzy, czy może więcej?
A.O.- Produkcja rozpocznie się w październiku, po tym jak wrócę z Chicago z Pinball Expo, gdzie mam do podpisania kilka umów. Prowadzę rodzinną samofinansującą się firmę i to jest powód tylko 30 planowanych do produkcji egzemplarzy. Więcej maszyn wymagałoby więcej pieniędzy, wolę więc na tym poprzestać.
V.B.- Czy w Quetzal Pinball zatrudniasz kogoś z Recel, Petaco, Inder, lub innych byłych hiszpańskich producentów flipperów?
A.O.- Chociaż Hiszpania produkowała kiedyś wiele flipperów, to teraz cały ten przemysł zniknął.
Nie mam związku z żadną z tych firm. Jestem nowy w tym biznesie, ale nie sądzę, żeby doświadczenia kogoś z dawnych hiszpańskich konstruktorów mi pomogły. Technologia zmieniła się od tamtego czasu i wykorzystanie hiszpańskiej mechaniki nie byłoby rozsądne, bo klienci wolą standardowe rozwiązania Williams/Bally o wiele łatwiejsze do znalezienia i ewentualnej wymiany.
V.B.- Czy myślisz o prezentacji Captain Nemo na EAG Show 2013 w Londynie?
A.O.- W tej chwili jest to coś, czego nie biorę pod uwagę, chociaż istnieje wielu europejskich operatorów zainteresowanych moim flipperem. Nie planuję jednak produkować wystarczająco dużo maszyn, by wystawianie ich w Londynie mi się opłacało. Mimo, że mam kilka ofert, by powiększyć biznes, staram się trzymać założonego planu niskiej produkcji.
V.B.- Skąd nazwa Quetzal Pinball? Brzmi jak imię inkaskiego bożka.
A.O.- Quetzal to ptak z Ameryki Środkowej i od jego imienia zaczynają się nazwy wielu miast w tym regionie. Rodzina mojej żony mieszka w mieście, którego nazwa zaczyna się od Quetzal, więc to na cześć mojej żony i jej rodziny. Quetzal jest symbolem wolności (oprogramowanie mojego flippera jest w open-source), a poza tym nazwa ta zwyczajnie mi się podoba.
V.B.- Jak namówiłeś do współpracy Gustavo Diaza i Ruben Lavado?
A.O.- Zacząłem ten projekt z przyjacielem, który jest dobrym grafikiem, ale nie jest miłośnikiem flipperów i to nie zadziałało. Pomyślałem więc o kimś, kto tworzy we flipperowym świecie. Wybór był oczywisty, Gustavo, który również mieszka niedaleko. On jest znany ze swoich projektów dla kolekcjonerów automatów zręcznościowych i wirtualnych pinballi (ma nicka Lord Hiryu w vpforums), więc nie było trudno zachęcić go do projektu. To był po prostu jego następny krok w tym świecie.
Do wykonania backglass’u wybrałem Rubena Lavado. Mamy wspólnego znajomego, a ja wcześniej zwróciłem uwagę na kilka zrobionych przez niego ilustracji. Wyobrażałem sobie, jaki będzie backglass w jego stylu, a później go pokochałem.
V.B.- Dlaczego Captain Nemo? Lubisz twórczość Julesa Verne’a? Nie wiem czemu, ale jakoś skojarzyła mi się z Captain Nemo łódź podwodna z Cartageny , którą parę lat temu zobaczyłem jadąc do Murcji z Calpe.
A.O.- Czytałem wiele książek Verne’a. On był naprawdę wielkim pasjonatem nauki i przygody, więc bawiły mnie jego powieści. Chociaż muszę powiedzieć, że moja ulubiona książka to „Tajemnicza Wyspa” (w niej również pojawia się NEMO). Nemo jest bardzo znany na całym świecie, jego historia, łódź podwodna, przygody … więc wybór był prosty.
Mieszkam w Murcji, ale urodziłem się w Cartagenie, gdzie znajduje się okręt podwodny Perala, który został zbudowany kilka lat po tym jak Verne napisał swoją książkę i jest pierwszą funkcjonującą wojskową łodzią podwodną, pierwszą elektrycznie zasilaną z baterii i pierwszą która zanurzona odpaliła torpedy. Tak, Peral Submarine to pierwszy realny Nautilus.
(Peral Submarine – pierwsza łódź podwodna wymyślona przez Isaaca Perala w 1884 r zwodowana w 1888r. – obecnie stoi na postumencie przed Wzgórzem Zamkowym w Cartagenie, Hiszpania. Peral z pewnością inspirował się wydaną w 1870 roku książką Verne’a – „20.000 mil podwodnej żeglugi” .)
Captain Nemo Dive Again na Europin 2012 w Madrycie. Antonio z prawej w towarzystwie polskich zawodników.